Cwałowanie w dobrym stylu

jay fredman artykuły

Cwałowanie Walkirii to jedna z orkiestrówek najczęściej wymaganych na
przesłuchaniach. Pomyślałem więc, że w tym miesiącu byłoby dobrze skupić się na tym
fragmencie i sposobie, w jaki go wykonuję i nauczam. Po pierwsze, niezwykle ważne jest,
aby w przypadku każdego głośnego fragmentu stworzyć miniaturowy model
pełnowymiarowego produktu, podobnie, jak architekt buduje mały model dużej budowli.
Oznacza to doskonalenie wykonania w dynamice piano, zanim zacznie się podkręcać
głośność. W miarę zgłaśniania mnożą się trudności, warto więc zadbać o budowanie
fundamentów na trwałych podstawach.
Pracę zaczynam od najważniejszej dla tego fragmentu sprawy: od artykulacji. Od
jakiegoś czasu odgrażam się, że napiszę na ten temat osobny artykuł, tutaj tylko
napomknę o moich przemyśleniach na ten kluczowy temat, który dla mnie stanowi
najbardziej istotny aspekt tworzenia dobrego brzmienia. Na początku pomijam środkową
nutę trioli, możliwie najkrócej grając wszystkie pozostałe, ale zachowując ich pełne, obfite
brzmienie. Tak dzieje się w dynamice piano, która stanowi wzór dla sytuacji odtwarzanej
w pełnej głośności. Bardzo krótkie granie, przy jednoczesnym zachowaniu pełnego
brzmienia wewnątrz tych nut, zmusza grającego do użycia odpowiednio szybkiego
strumienia powietrza na początku nuty, dla osiągnięcia maksymalnego wybrzmienia
rozpoczęcia każdej nuty.
W następnym kroku też pominę środkową nutę, zaś skrajne tym razem zagram też w
dynamice piano, mniej więcej normalnej długości, ale z akcentem w stylu bell-tone
i z diminuendo. Powinno to brzmieć jak miniaturowe fp. Styl bell-tone sprawia, że mimo
wydłużenia nuty powietrze nie płynie na początku dźwięku wolniej, co jest najczęstszą
przyczyną braku dobrego brzmienia i prawie wszystkich innych błędów. Teraz bym dodał
małą nutkę w środku i pracował nad stroną rytmiczną tej figury, wciąż w dynamice piano.
Uważam, że tajemnica uzyskania dobrego brzmienia rytmu tej figury leży w długości
i stylu akcentowanej nuty. Jeśli nuta akcentowana jest za krótka, ta figura zabrzmi jak
ósemka i dwie szesnastki. Jeśli ta nuta będzie zbyt długa, nie zabrzmi jak triola, ponieważ
mała nutka nie będzie słyszalna. Jeśli nuta akcentowana ma właściwą długość i styl, to
pozostałe dwie nuty trioli same znajdą swe naturalne miejsce. Nie chciej zagrać tego
całkiem tenuto, bo istnieje niebezpieczeństwo, że wyjdzie Ci „da-daa-da-daat bhaaa
bhaaa” itd. Mnóstwo razy słyszałem coś takiego. Ten styl wymaga sporo pracy, a takie
tenuto, to ostatnia rzecz, która potrzebna Ci w tym trudnym fragmencie, poza tym brzmi
naprawdę źle. Trzeba uważać, żeby nie zagrać przedtaktowej ósemki w każdym takim
takcie z podziału dwójkowego, co jest powszechnym błędem. Dobrym sposobem
uniknięcia tego jest liczenie triolami całego pustego taktu poprzedzającego i taktu
z przedtaktem.
Oto sposób, w jaki mógłbym opisać styl tej figury: nuta akcentowana powinna być
nieco głośniejsza niż pozostałe miary w takcie, w naturalnym kształcie głośności –
podobnym do rysunku znaku akcentu. To spowoduje poczucie większej wagi, niż druga
i trzecia miara w takcie. Ćwierćnuty z kropką powinny być prawie tak samo mocne, ale
szybciej cichnące; dzięki temu nie zabrzmią tak ciężko, jak pierwsza miara i będą trochę
zbliżone do wcześniej opisanych bell-tonów. Jeśli potraktujesz wymowę słowa „timpani”,
Jay Friedman, Ride in Style, Mar 7, 2005 tłum. Łukasz Michalski
jako podpowiedź dla właściwego brzmienia rytmu tej trioli, to zauważysz naturalne
diminuendo na spółgłosce „m”. Faktycznie przekształca się ono w brzmienie
samogłoski. Wymów „timmmpani”, a otrzymasz właściwe poczucie tej figury. Uważaj,
żeby akcentowana nuta nie zaginęła po kilku taktach. Stałe ćwiczenie Cwałowania w piano,
z tym samym akcentowaniem przez cały fragment, przynosi dobre rezultaty i pozwala
mieć nadzieję osiągnięcia podobnego efektu w głośniejszej dynamice, musi to jednak
zostać mocno ugruntowane.
Po uzyskaniu wersji bliskiej doskonałości w dynamice piano, próbuj zwiększać
dynamikę do mezzoforte, utrzymując brzmienie i styl DOKŁADNIE tak samo. Kiedy
już to osiągniesz, spróbuj delikatnego forte, ciągle zachowując identyczne brzmienie i styl.
Następnie opuść wersję fortissimo, idź gdzieś, gdzie nikt Cię nie będzie słyszał (świetnie
byłoby na zewnątrz) i graj tak głośno, ile tylko możesz. Staraj się utrzymać tak dużo
poczucia odprężenia, jak to było w piano. Codziennie graj cichą wersję, jako dla
brzmienia wersji głośniejszej. Wersja FFF początkowo będzie brzmiała okropnie, ale po
jakimś miesiącu codziennego grania tego po kilka minut (nie więcej) będzie już mniej
okropnie, a właśnie o to chodzi. Zawsze wracaj do wersji zminimalizowanej, gdyż,
teoretycznie rzecz biorąc, jedyną różnicą między piano a FFF powinien być zwiększony
wydatek powietrza.
Kiedy obniżysz głośność do poziomu wymaganego na przesłuchaniu (prawie pełne
forte) wyjdzie na jaw, że ten margines bezpieczeństwa się opłacił. Punkty zarobi nie ten,
kto zagra najgłośniej, lecz ten, kto zabrzmi najlepiej, grając głośno. Wielu nie lubi
ćwiczenia w naprawdę głośnej dynamice, ale niestety – jeśli chcesz dobrze zabrzmieć
grając głośno – to musisz.
Jeśli chodzi o zmiany tempa i dynamiki, to stwierdzam, że tempo 92 stanowi
właściwe wypośrodkowanie. Stosuję to samo tempo w dur i w moll, gdyż Wagner zapisał
fragmenty durowe niżej i ciężej, więc niepotrzebne jest spowalnianie tempa. Uwaga
dyrygenci! Żadnej słoniowatości. Jeśli chodzi o kontrasty dynamiczne, to przyjąłbym
odcinek w dolnej oktawie, zaczynający się do Ais, jako cichszą dynamikę (w wielu
wydaniach jest tu zapisane forte), aby dało się zagrać głośniej w miejscu oznaczonym
fortissimo (Fis-Gis etc.). To najwygodniejsze miejsce, od którego można zagrać głośniej
zagrać, zatem sprytnie będzie stąd właśnie nieco podkręcić dynamikę.
Spośród spraw niezwiązanych z tematem chcę zwrócić uwagę na dwa zbiory. Po
pierwsze Wokalizy Bordogniego, w wersji Davida Schwartza. Schwartz transkrybował te
etiudy na puzon (najbardziej są znane, jako popularne transkrypcje Rochuta) i dołożył
płytę CD z akompaniamentami fortepianowymi Bordogniego. Ćwiczenie tych etiud
z płytą gwarantuje właściwe poczucie czasu oraz intonacji (równomiernie temperowanej).
Druga pozycja to Tutor (Korepetytor) Intonacji Michaela Keenera. Ten zbiór, też wydany
z płytą CD, na 22 stronach omawia zagadnienia intonacji, a następnie proponuje zestaw
ćwiczeń na 1, 2, 3 lub 4 instrumenty. Ćwiczenia zapisane są w kluczu basowym i we
wiolinowym w stroju B, mogą więc być używane przez wielu muzyków. Podręcznik
Keenera, wraz z Tune Up (Stephena Cooleya?), to świetny sposób na ćwiczenie intonacji
samemu, w domu. Podobnie, jak wszystkie ćwiczenia towarzyszące płytom CD, najlepiej
jest używać ich w połączeniu z takimi materiałami, jak Studia intonacji dla trzech puzonów,
aby można je było zastosować do wykonań zespołowych.

Oryginał: http://jayfriedman.net/articles/ride_in_style

Tłumaczenie: Łukasz Michalski

Uwaga: Przeglądając stronę akceptujesz naszą Politykę Prywatności BRASSerwis.pl 2001 - 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone.

lub

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

Nie pamiętasz hasła ?