- This topic has 41 odpowiedzi, 12 głosów, and was last updated 18 years, 6 months temu by stradiwari.
-
AutorWpisy
-
27/10/2005 o 19:10 #3007StudentCzłonek
Drogi KlonoPiotrze…
To co obecnie robi Twój kolega czyli ten dzwiny sposób grania na samym ustniku zwany jest potocznie Buzzingiem. Polega on na tym, że grasz na nim sobie gamy, odległości proste melodie.
Co to tego buzzingu to cała sztuka jego efektywnośći i pomocy w grze juz na instrumencie polega na tym aby wiedzieć w jaki dźwięk trafiasz dmuchając w ustnik 🙂 Wtedy to ma dopiero sens. Oprócz znacznej poprawy jakośći dźwieku po pewnym czasie zwiekszasz swoja uwage oraz doskonalisz intonacje. Spróbuj zagrac zwykła game na samym ustnik. Jest to o wiele trduniejsze niż na trąbce ale zapewniam Cie -kiedy bedziesz wstanie zagrać coś na ustniku na pewno zagrasz to i na trąbce. Spróbuj!!!
To tyle gry na ustniku. Już cześciowo poruszyliśmy ten temat w wcześniejszych postach w jaki sposób się rozgrzewamy.Pozdrawiam
27/10/2005 o 19:10 #3009AdamParticipantJak powiedział Student nie znajdziemy jednakowej metody dla wszystkich na szybkie rozegranie.
Ale warto popróbować… Jak macie jakiekolwiek ciekawostki na max 5 min warm up to czekam na informacje. 😀
27/10/2005 o 19:10 #3008DeboschCzłonekJa narazie nie pracuje tylko gram społecznie poniekąd w orkiestrze strażackiej, ale nie takiej typowej, zeby nie było :p
Popracowałbym chętnie tylko jeszcze wypadałoby najpierw mature zdać a potem jakieś studia czy cuś… 😀
Faktycznie próby w plenerze są conajmniej poronione z następujących powodów: albo wszyscy są tak zmęczeni że mimo swej niewątpliwej miłości do muzyki grać nie chcą, albo wszyscy są tak wstawieni, że robienie próby nie ma sensu.
Tak już bardziej na poważnie, to mi poprostu gra się troche inaczej kojarzy i tu popełniłem błąd. Tzn. wziąłem pod uwage role trąbki jako instrumentu który w zespole gra jakieś bardziej „ciągłe” partie typu melodia itd. Bo faktycznie na wstawkach przerywanch zanudzającą ilością pauz to się rozegrać nie można niestety :/ Co do aktów przemocy – jestem ich absolutnie świadomy, ale dzięki za ostrzeżenie 😉Alternatywą co do rozgrywania w hotelu może być np. silent brass.
Ale tutaj należy sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie: Komu się chce??!!Może wymyślimy jakieś ćwiczenie z balonikiem??
Zaletą napewno jest niedenerwowanie kolegów z bandu… 😎27/10/2005 o 20:10 #3010klonpiotrCzłonekTeraz wiem o co chodzi.W przypadku mojego kolegi to raczej „świrowanie”. Ona nie ma pojęcia zapewne co robi.Widze że jeszcze dłuuuuuga droga przede mną. 😀
pozdro
27/10/2005 o 20:10 #3011StudentCzłonekSkro wspólnie szukamy to szuakmy wiec….
Zakładamy wirtualnie, że mamy 5 minut na rozgrzewke no może troszke wiecej ale zakładamy,że nie wiecej jak 10 minut-proponuje:
1)–>6 głebokich, luźnych wdechów: licząc spokojnie do 6- wdech, licząc do kolejnych 6 wydech. Całe ćwiczenie powtarzamy oczywiśćie 6 razy.
2)–>wdychamy pełen! oddech na 1 na kolejne 1 wydech. Powtórzyć 6 razy. ( po tym ćwiczeniu może nam sie ostro kołować w głowie ale to tylko krótkotrwale).
3)–> gra na ustniku. Proponuje granie oktaw od c1 co c2 i nastepnie chromatycznie w dół. Ważne aby pomiędzy każdą oktawą było glisando od.
4)–> dmuchnąć pare dźwieków na trabce, troszke staccata po gamie.
Na Zakończenie można troche jeszcze pomasować mieśnie ust aby jeszcze lepiej krew dotarła do mięśnia i…do dzieła 🙂
Pamiętajcie rozgrywając się 10 minut przed koncertem „robicie to na własną odpowiedzialność” 😀
Pozdrawiam
28/10/2005 o 19:10 #3012KacperParticipantMnie się wydaję, że jeśli mamy mało czasu na rozegranie to najlepszym sposobem jest rozluźnienie przepony i parę dobrych oddechów, następnie przyłożenie ustnika. Jeśli na ustniku zacznie nam dobrze palić to potem przykładamy trąbkę i wystarczy tylko dmuchać 🙂
29/10/2005 o 10:10 #3013Muzyk1CzłonekTym nikt nie powinien się tak na prawde przejmować. Jeśli mamy tylko 10 minut na rozegranie to moim zdaniem najlepiej jest przyłożyć sam ustnik,pobzykać sobie na nim chwilkę i przyłożyć ustnik z trąbą, żadna filozofia. Wogóle granie na trąbce to nie jest wielka filozofia, jak ktoś się bedzie nad tym zastanawiać jak wydobyć dźwięk to już jest spalony…. wystarczy jedynie przyłożyć ustnik do trąbki wziąść głeboki oddech na przepone i bez zastanowienia wydobyć dźwięk. Nic trudnego każdy to potrafi. A jeśli bedziecie sie nad tym zastanawiać to nic wam to nie da. pozdrawiam.
29/10/2005 o 19:10 #3014zjacekParticipantWitajcie
Też jestem amatorem, trębaczem-hobbystą, więc nie zdarza mi się awaryjna sytuacja typu pięć minut do koncertu, a ja nie rozgrzany. Czasem jednak wiem, że mam tylko nadchodzącą godzinę na granie, reszta dnia będzie raczej zawalona innymi sprawkami, więc jak najszybciej chcę się rozegrać, żeby przejść do spraw istotnych, czyli melodyjek bądź skal, które mnie aktualnie interesują 🙂 No i jak to ktoś wyżej powiedział, jest tyle metod rozgrywania, ilu trębaczy, a mi najlepiej pomaga gra na samym ustniku na dzień dobry. Od znajomego muzyka usłyszałem to samo zdanie, które wyżej przytoczył Student: jeśli zagrasz coś na ustniku, to nie ma siły, żebyś nie zagrał tego na trąbce. Przecież od tego, co się dzieje w ustniku, zależy dziewięćdziesiąt procent dźwięku. Usłyszałem też, że w niektórych szkołach amerykańskich dzieciaki przez pierwszy rok w ogóle nie dostają do rąk trąbki – bzyczą na ustniku przez pierwsze 365 dni nauki. To jest podejście!
Poza tym przedęcia: kwinty od g1 w dół, kwarty od cis1 w górę. Jakoś szybko wtedy mi się wargi uelastyczniają, nie wiotczejąc równocześnie. Po piętnastu minutach mogę w zasadzie zacząć sobie grać coś niezbyt wysoko, po następnych pięciu-dziesięciu jestem fertig 🙂
No a na samym początku kilka krótkich ćwiczeń oddechowych, ale o nich nie piszę osobno, bo na co dzień żyję z używania przepony 🙂 i te ćwiczenia wykonuję niejako już poza
świadomością.PS.: Jeszcze słówko a propos silent brass’u. No oczywiście cudowna rzecz i tak dalej, Debosch wspomniał o rozgrywaniu się w hotelu za pomocą tego cuda. Mój (legendarny już :-)) znajomy muzyk twierdzi, pewnie słusznie, że ćwiczenie na tłumiku wypacza zadęcie, bo trzeba dmuchać mocniej niż normalnie. Zwłaszcza w przypadku Silent Brass’u, który tłumi wszak omal do zera. Ale – paradoksalnie – dobrze to służy rozegraniu (mi osobiście, mówię tylko za siebie:-)), coś jak bieganie z obciążnikami. Zdejmujesz obciążnik i nagle czujesz, jakbyś miał wiatr w nogach. Coś w tym jest…
-
AutorWpisy
- You must be logged in to reply to this topic.