Tak, tu jest urok grania w takim składzie… jak sie nie patrzy na dyrygenta, to każdy gra w swoim tempie i wychodzi… kaszana 😛
„Con te partiro „jeszcze jakoś poszło, ale finałowy „marsz strażaków” to totalna porażka, bynajmniej po wstępie… dobrze jakoś później wszyscy wpadli w dobre tempo, bo różnica była między orkiestrami ogromna… 🙂
Jeśli można to uszanowanie dla solistów-trębaczy w „z gór bije dzwon”. Respect 🙂
Pozdrawiam!