Jak już napisałem wcześniej często stres nie pozwala mi dobrze grać (może to pojęcie względne, tak żebym był z siebie zadowolony). Ale nigdy nie stosowałem żadnych środków zmniejszających ciśnienie, ani nawet nie piłem melisy.
Każdy próbuje sobie z tym jakoś radzić. Niektórzy piją, palą czy nawet ćpają (ilu było takich świetnych muzyków?… zazwyczaj kończyli tak samo). Wiem że trochę wyolbrzymiam teraz problem, ale kiedy zawsze będziemy używać np. propranolol może być ok, ale co będzie gdy przed jakimś koncertem nam go zabraknie? Stres może stać się jeszcze gorszy. Wydaje mi się że każdy taki sposób może nas w jakiś sposób uzależnić psychicznie.
Najlepiej chyba będzie gdy nauczymy się nad stresem panować i uwierzymy, że dzięki niemu nasze ciało i umysł ma więcej siły do efektywniejszego działania.