Cześć!
Nie za bardzo wiem po co zakładasz nowy temat, skoro dotyczy on tego samego, o co pytałeś niedawno (i tamto coś jest dokładnie pod tym tematem).
Ale do rzeczy: nie ma „magicznych” ćwiczeń na cokolwiek. Owszem są różne patenty, mogące pomóc w rozwiązaniu problemu, ale i tak do wszystkiego trzeba dochodzić poprzez żmudne „rycie” owych patentów.
Nie za bardzo wiem, jak się odnieść do ćwiczenia na trąbie naturalnej, więc powiem tylko tyle: jeśli opanujesz w miarę szybkie przedęcia w większych interwałach, to sam tryl nie powinien sprawić problemu (jeśli się nie zaciskasz). Pamiętaj, że im bardziej idziesz do góry, tym mocniej mimowolnie napinają się bebechy – pamiętaj o tym i spróbuj się rozluźnić, ale nie „puszczaj” tego gwałtownie (wtedy się pojawi jeszcze większe napięcie – tak jest przynajmniej u mnie :)). I nie pozwalaj, aby w czasie trylu dźwięk robił się coraz bardziej ściśnięty, jeśli zaczyna się „zwężać”, to odłóż trąbę i złap luz (parę wdechów na maksa itd.). Staraj się wtedy „atakować” górę, jednocześnie myśląc o tym, że próbujesz zagrać oktawę niżej – trzeba próbować wykręcić podświadomość. Zazwyczaj jest tak, że kiedy myślimy: „teraz będzie góra”, to podświadomie ściskamy wszystko i zamiast dźwieku jest „yyyyppppfffff” (albo jakoś tak :)). Może dla niektórych są to banały, ale warto o tym myśleć.
Oczywiście tryle trzeba ćwiczyć poowoooluutkuu, górny dźwięk musi zawierać się w tym inetrwale, który sobie określiliśmy (nie zahaczać przypadkowego dźwięku, którego nie mieliśmy w planie zagrać). Po paru sekundach trylu sprawdź, czy oba dźwięki stroją ze sobą.
Inna ciekawa sprawa: zauważyłem u siebie przedwczoraj? i sprawdziłem na kolegach :), że w czasie jakiegokolwiek przedęcia wygodniej jest się oprzeć na dolnej wardze. Generalnie nie jestem fanem opierania się na czymkolwiek, ale może to jakiś patent akurat nowy jest… 🙂
Pozdrawiam!