HHHHHMMMMMMMMMMMMM…
Nie jestem ekspertem, ale może to ci pomoże.
Jest taki znany, w sumie prosty, sposób (made in USA), który ma na celu wyeliminowanie Twojego problemu, mianowicie:
Zrób coś na kształt stabilnej wieży (może z jakichś pudeł, może wykorzystaj szafę) – w każdym razie będziesz musiał na tym położyć trąbę, więc zadbaj, żeby było to stabilne. Chodzi o to żebyś na odpowiedniej wysokości (mniej więcej w ułożeniu trąby względem gębofonu zbliżonym do tego kiedy ją normalnie trzymasz) położył instrument i spróbowal bez używania rąk wydobyć dźwięk. Cały bajer w tym, że trąba Ci się odsuwa – musisz więc odpowiednio lekko przyłozyć wargi i spróbować wydobyć dźwięk.
Ta metoda zawsze wydawała mi się trochę naciągana, ale znam wielu jej zwolenników, więc może akurat…
I zastrzegam, że to nie ja odpowiadam za ewentualne szkody, hehe…
Próbuj, kombinuj – pozdrawiam
AHA!
W czasie (normalnej) gry myśl o tym, żeby odpychać ustnik od warg (zwłaszcza, kiedy idziesz do góry). A może to prawa ręką z
malutkim palcem zaczepionym w haczyku dociska Ci trąbę do warg? Wyciągnij paluch z haka (ew. położ go na nim) i sprawdź. Pamiętaj – tylko lewa łapka trzyma trąbę, prawa ma być luźna i zawsze przygotowana do wykonania „Lotu trzmiela” :).
Ale ze mnie dzisiaj specjalista, hehe – kurczę, kto chce prywatne lekcje??? 🙂