26/10/2005 o 14:10
#2997
Debosch
Członek
Z tą analogią do sportu to nie należy przesadzać, bo trzeba pamiętać, że dla trębacza zagranie ogólnie dźwięku nie jest jakimś ekstremalnym wyczynem jak wykręcenie kosmicznego czasu na 100m… W sumie rozgrzewka ma pomóc w tym, żeby się grało odrazu akurat ten dźwięk który się chce a nie coś przypadkowego. I moim zdaniem o to chodzi… A sposobów na rozegranie się jest chyba tyle ilu trębaczy 🙂 Sam gram pasaże legato, jakąś game + coś na językowanie. Razem z 20min, a potem kilka min odpoczynku.