No więc, moja wymarzona trąba to:
– nadająca się do klasyki i rozrywki (bardziej do grania bigbandowego niż a’ la Miles)
– jasny, pełny dźwięk (jak u Sandovala, hehe ;))
– duża menzura
– lekka, „mała” w dłoni (nie taka krowa, jak np. B&S.)
– szybciutka, delikatna mechanika (no – to jest w zasadzie oczywiste)
– bez bajerów typu pozłacane nakrętki
– koniecznie tradycyjny mechanizm wylewania szlamu z trąby (nie jakieś tam naciskane niewiadomoco, jak w Jupiterach)
– wykończenie w zasadzie nieistotne (ale taki macik jak u Selmera, yyymmmm miodzio :))
W tej chwili nic mi się więcej nie nasuwa, może coś sobie przypomnę jak spojrzę na moje padło YTR-4335G (chociaż muszę Ci powiedzieć, że nie mogę narzekać, a wręcz chciłabym trąbę która miałaby ogólną lekkośc Yamahy, ale oczywiście bardziej profesjonalne inne elementy, np. blacha).
Pozdrawiam i z góry dziękuję!
papa
P.S
Tak to mi chyba tylko w Erze dopasują, hehe