Witam!
Hehe, dlaczego mactr, drogi Havkusie?
Nie uważam się nawet za dobrego trębacza, a co dopiero eksperta w jakiejś dziedzinie – brakuje mi i umiejętności, wiedzy i odpowiedniego wykształcenia, żeby gilotynować albo „beatyfikować” czyjeś teorie. Student owszem, a do tego Adam, Kalaf, Roberth… – od nich możesz wymagać odpowiedzi :). A to, że pisze przydługie, „przemądre” 🙂 posty, to już tylko konsekwencja posiadania charakteru „mędziarza” i starego, kłapiącego pierdoły, który się naczytał szkółek :).
Wracając do tematu.
Bardzo zaciekawił mnie ten patent, ale jeszcze jakoś nie próbowałem nim pograć, więc trudno cokolwiek powiedzieć. Nie ma co od razu linczować Technika – może u niego to podziałało i nie zrobił sobie krzywdy :). Martwi mnie właśnie ten sposób artykulacji – po jakimś czasie można sobie „wpompować” manierę zaczynania dźwięku frulatem, więc warto się najpierw zastanowić. Poza tym, nie wiem, czy artykulacja ma aż taki wpływ na granie góry. W mądrych książkach 🙂 dawno temu wyczytałem, że „góra = szybkość powietrza (ciśnienie) + siła mięśni warg itd. + ewentualnie odpowiednie ułożenie języka”. Nie było za wiele o artykulacji :), poza tym, że idąc na przedęciu do góry myślimy „aaaaeeeeeiiii”:) (to też pewnie jakaś tam artykulacja). Nie wiem, nie wiem – grać, próbować, kombinować :).
Z jednym się zgodzę – wszyscy chcą grać wysoko :).
Pozdrawiam!