Cześć!
Niestety masz rację, Studencie.
Ja sobie tak myślę, że taki Vizzutti, pomimo kontaktu z tysiącami trębaczy, wysłuchania masy problemów itd., nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy mieć trudności z trąbką.
Wiadomo, że nie śmigał po trzykreślnej w pierwszym miesiącu gry, ale, patrząc na niego teraz, myślę sobie, że jemu instrument nigdy nie stawiał większych ograniczeń. Facet się z tym urodził i po prostu bezproblemowo się „rozwijał” niczym się nie przejmując.
Dlatego też trochę śmieszy mnie gadanie, że to takie proste wszystko, naturalne itd. Oczywiście on ma rację i to jest jakoś tam na rzeczy, ale sądzę, że nie mówiłby tak, gdyby doszedł do takiej lekkości gry po normalnej, katorżniczej przeprawie. W pewnym sensie tacy ludzie, jak on są upośledzeni i żyją w słodkiej nieświadomości :).
Druga sprawa to „wrodzone predyspozycje” właśnie.
Po obejrzeniu tego filmiku nikt już chyba nie powie, że do wszystkiego można dojść. Załóżmy, że ja będę ćwiczył po 10 godzin, z najlepszymi profami, korzystając z najlepszych metod, będąc całkowicie luźnym itd. I tak nie będe w stanie walnąć z marszu g3 np. :). Co więcej – tyle czasu z instrumentem, zbyt małe efekty – frustracja.
Ten gość należy do kategorii geniuszy – ludzi, którzy po prostu się z tym urodzili i ja osobiście mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością: nie każdy może dojść do aż takiego poziomu. O kant tyłka można rozbić motywacyjne teksty z różnych szkółek, że „praca, praca, praca i będzie super”, „i ty możesz być Sandovalem” :). Oczywiście nigdy nie wolno myśleć w ten pesymistyczny sposób, bo byłoby to głupie, jak myślenie „po co się myć, jeśli i tak w końcu umrę”. Trzeba robić swoje i wsio.
W ogóle sądzę, że chyba nie ma takiego drugiego z aż taką łatwością gry (w sensie fizycznym). Wynton jest tak samo szybki, ale nie ta góra chyba jednak :). Hession np. góra masakryczna, ale pewnie nie taka szybkość :). Sandoval – góra jest, szybkość jest, ale zagrał by te rzeczy tak, jakby chciał nimi zarżnąć świniaka :). I dalej by tak wymieniać :).
I druga sprawa – wszechstronność tego faceta. Zobaczcie na necie filmiki, na których gra np. „Karnawał”. Gdzie indziej – jazz. Jeszcze gdzie indziej coś na piccolo. Jak sądzę, jest to wszystko najwyższej jakości. To też oznaka geniuszu wg mnie. Co z tego, że nie jest „uznany” za trębacza jazzowego, ani klasycznego itd. W sensie opanowania rzemiosła facet jest najlepszy w kosmosie i ma pewnie gdzieś to, że jakiemuś „uznanemu” profowi nie podobają się jego przednutki na piccolo we włoskich sonatach :). Gość ogarnął cały świat trąby w takim stopniu, że nawet nie ma sensu go kwalifikować w żaden sposób.
Nienawidzę go :).
Pozdrawiam!