Witam!
Heh, a jaka jest definicja „zawodowego” muzyka? Co trzeba zrobić, żeby móc tak o sobie mówić? Może należy sobie zrobić 5 dyplomów, kupić instrument od Monette, a może nie wolno się nigdy mylić w grze? Hehe, trochę więcej dystansu życzę wszystkim „zawodowcom” – prawdziwi profesjonaliści unikają takiego gadania o sobie, nie chwalą się gażami i nie przeżywają klimatyzowanych tramwajów. Udało mi się kilku prawdziwych profesjonalistów w moim „amatorskim” 🙂 życiu spotkać – są oni normalniejsi i skromniejsi niż niejeden uczeń szkoły muzycznej i członek festiwalowej orkiestry dętej :).
Piszę dlatego, że Wy ciągle o tych „dobieranych zawodowcach”, a tak naprawdę nie wiadomo o kogo w zasadzie chodzi. Dyrygent zaprosił sobie kilku muzyków, którzy są po prostu instrumentalnie sprawniejsi niż „etatowi” członkowie, po to, żeby muzyka była lepsza… Gdzie tu problem? Idiotyczne to wszystko jakieś…
Pozdrawiam!
PS
Tak w ogóle – 6 stów za dwie próby i wyjazdowe granie to nie jest nie wiadomo jaki szał :). Nie ma się czym chwalić, hehe… 🙂