Tak 😀 „finale: było takie „grande” że instrument nie wytrzymał napięcia i się rozjechał 😀
Przy tej okazji przypomniała mi się inna moja wielka wpadka. Było to jakieś półtora roku temu tuż przed występem z orkiestrą na jakimś nadaniu sztandaru szkole. Wtedy grałem jeszcze na leciwym Weltklangu (pokój jego duszy) i kiedy się rozgrywałem nagle puściły luty trzymające czarę, która zaraz dramatycznie upadła na podłogę z dźwiękiem godnym upadającego nocnika a mi został puzon bez roztrąbu i fajny mosiężny megafon (nawet została przy nim rączka 😎 ). O dziwo bez czary puzon jeszcze grał, tylko dźwięk miał taki śmieszny i nie stroił 😆 Pobiegłem więc bo było niedaleko do mojej szkoły i pożyczyłem starego dobrego Polmuza po którym nawet czołg mógłby przejechać i nic by mu się nie stało 😉