Ostatnio zrobilem doswiadczenie. Mialem jakies wolne pieniadze wiec kupilem sobie na wakacje flugelhorna Eastmana (srebrny – bo tylko takie wykonczenie uznaje). Nie liczylem na wiele – ot instrument pod namiot z opcja ze moga mi go ukrasc. Wyniki doswiadczenia sa nastepujace: solidnie wykonany (wyglada jak niezla podroba Yamahy, niezla mechanika) niezle brzmienie i niewiarygodnie latwa intonacja. Zaskoczyl mnie ten instrument niesamowicie. Nie wiem jak sprawa sie ma w przypadku trabki Eastmana (mam juz 3 lub 4 trabki roznych producentow wiec teraz kupilem flutka).
No coz Yamaha i wiele innych uznanych marek dawno przeniosla produkcje do Chin (pianina tez juz tam robia!!!) stad pewnie Chinczycy robia po godzinach Eastmany na tych samych materialach i maszynach co instrumenty z logo Yamahy. Uczen przerasta mistrza? :)Nic jeszcze nie wiem na temat trwalosci. O tym bede mogl napisac po kolejnych wakacjach.