- This topic has 30 odpowiedzi, 14 głosów, and was last updated 13 years, 11 months temu by Student.
-
AutorWpisy
-
09/05/2007 o 06:05 #4167medithermCzłonek
[quote] byle mieć co do gęby włożyć i dach nad głową, reszta albo przyjdzie albo i nie 🙂 [/quote]
Samemu można tak żyć, ale jak pojawi się taka mała istotka co mruga do ciebie wesoło z wózka i krzyczy że chce jeść to serce ci się zwinie w naleśnik.
Zobaczysz! Pieniądze zaczną być ważne.Mój kolega świetnie pogodził prace i granie, na codzień pracuje jako inżynier lotnictwa ( naprawia samoloty na Okęciu w Warszawie ) a po pracy gra w orkiestrze strażackiej.
09/05/2007 o 08:05 #4168mactrCzłonekWitam!
Hehe, masz rację – ale nikt nikomu nie nakazuje posiadania dziecka. To kwestia wyboru i ja na najbliższe 20 lat wybrałem :).
W ogóle, temat robi się za bardzo egzystencjalny :).Pozdrawiam!
09/05/2007 o 12:05 #4169StudentCzłonekWitam wszystkich!
Faktycznie temat zaczyna robić się ciekawy. Zgadzam się z Mactrem ,ze zawód nasz staje sie niestety coraz bardziej nieopłacalny. Mało tego, pracując jako trebacz w filharmoni czy teatrze można zapomnieć o comiesiecznym odkładaniu sobie „jakiś” pieniędzy, kupnie nowych samochodow itp.
Moja refleksja jest taka. Podobnie jak Mactr nie wyobrażam sobie robić w życiu nic innego! kurcze, już wiele razy uświadomiłem sobie jak bardzo kocham to co robie. Jest jeszcze jeden niewymierny aspekt naszego zawodu. Czy to granie w orkiestrze czy solo czy kameralnie daje takie niepowtarzalne przeżycia czysto „duchowe”, że żaden zawód inżyniera, czy pracownika w banku za biurkiem czy specjalisty od spraw marketingu nie jest wstanie KOMPLETNIE ZROZUMIEĆ co dzieje się w naszych głowach kiedy mamy radość po zagraniu dobrego koncertu!.
Wpólne muzykowanie jest czymś tak mocno dającym radość z tego, że się żyje jak rzadna inna rzecz na świecie. Chyba, żę mówimy jeszcze o potomstwie czyli pociechach 🙂
Potraficie sobie wyobrazić taką sytuacje- Zostajecie pracownikiem jakimś takim powiedzmy birowym. Dostajecie ok.2000 zl na miesiac ( to i tak duzo chyba) i wasza robota wyglda tak.
– 8:00 rano idziesz do pracy. Przez cały dzień słyszysz : Panie XY prosze wypełnić dokumenty, prosze zanieść dokumenty, prosze napisac do…prosze zrobić zestawienie czegos….i tak do 15 przez 5,6 dni w tygodniu. Po pół roku czasu chyba bym oszalał z nudów, mało tego…..
Zawód muzyka to coś wiecej niż sama praca. To pewna radość z tego co się robi dla siebie i daje innym w postaci koncertów, lekcji itp itd. Wiem, że w dzisiejszej Polsce brzmi to troche idealistycznie troche jakby oderwane od rzeczywistosci ale….moim zdaniem tak powinno to wygladać.09/05/2007 o 19:05 #4170mactrCzłonekWitam!
Heh, Studencie, widzę, że jesteś pogrzany tak samo jak ja 🙂 :).
Ale to dobrze, wiadomo o co chodzi :)…Robienie muzyki to świetna sprawa, tego się nie mierzy (w każdym razie nie powinno) punktami, kasą, itd. Każdy to odbiera po swojemu i ja się cholernie cieszę, kiedy widzę ludzi, którzy kompletnie nie potrafią grać czy śpiewać, ale za to sprawia im to cholerną radochę. I to jest ok. Na pewno bardziej ok, niż sytuacja, gdy ktoś cały dzień rzeźbi przednutkę, wyrywa sobie włosy ze łba i nie można się doczekać końca lekcji 🙂 – takie pojmowanie robienia muzyki też jest powszechne…
Wracając do tematu – polecam wywiad, w którym jest wszystko to, o czym tu gadamy. Nic nie trzeba dodawać :).http://fusion.pl/oczko/index.php?k=51
Pozdrawiam!
09/05/2007 o 20:05 #4171barteq_bmCzłonekWitam,
temat miał być o kondycji ale skoro już tak odbiegliśmy to ja dodam swoje 3 grosze…..
Student i Mactr już napisali co jest na prawdę ważne w życiu muzyka. I podzielam Wasze zdanie Panowie bo mądrze piszecie. Ja ostatnio nie myślę o niczym innym i do niczego nie przykładam się z taką ochotą jak właśnie do trąbki. Tylko że ja jestem trochę młodszy od was i dopiero za rok czeka mnie matura i to ona powinna wydawać się tym, co teraz najważniejsze. Bez niej w końcu droga na AM będzie zamknięta :/. Nie potrafiłbym się pogodzić z tym że przez te kilka lat siedziałem całymi popołudniami w szkole muzycznej i ćwiczyłem grę na trąbce i nagle musiałem to przerwać tylko po to żeby w przyszłości zarabiać więcej – ale nie będę czerpał z tego tyle radości co z bycia muzykiem. Fakt jest taki że w Polsce trudno się utrzymać z grania i ciągle mówią mi o tym nauczyciele i osoby, które o życiu wiedzą więcej ode mnie. Biorę pod uwagę i taką możliwość że w przyszłości będę musiał robić coś zupełnie innego żeby się jakoś utrzymać ale trzeba ryzykować i iść za głosem serca, bo muzyka to nasza miłość na całe życie.
A gdybym teraz myślał o tym żeby w przyszłości zarabiać kupę kasy i jeździć świetnymi samochodami kształciłbym się już od dawna w innym kierunku.
pozdrawiam,
Bartekżyczę wszystkim wielkiej satysfakcji z muzykowania 🙂
10/05/2007 o 09:05 #4140RADEKCzłonekKondycja – to chyba największa zmora wszystkich „dętystów/dęciaków” – jak zwał tak zwał 🙂
Osobiście też mam problemy z tym zagadnieniem, a wynika to raczej z zaniedbania tzw. higieny pracy.
W moim przypadku są momenty że gram zbyt dużo, bez robienia odpowiednich przerw na odpoczynek. Zbyt wiele prób, projektów, pomysłów kumuluje się w bardzo krótkim czasie a w dniu następnym jest „zakwas” 🙁Tego następnego dnia nie gra się już zbyt dobrze, można by powiedzieć że jest dramat…
Podziwiam osoby, które są w stanie grać praktycznie cały dzień i są w stanie tak grać na okrągło – przez wszystkie dni tygodnia.
Kondycja to kwestia indywidualna, którą rozwija się stopniowo.
Jeśli do tej pory grałeś 2h dziennie a teraz nagle zwiększysz natężenie prazy np: do 4h to efekt będzie taki sam jak opisany wyżej.Człowiek musi mieć czas na ćwiczenie i odpoczynek, wszystko musi się równoważyć. Tego sobie i wszystkim zycze.
Ale ciekaw jstem też waszych opinii w tym temacie…
10/05/2007 o 09:05 #4172StudentCzłonekbarteq_bm napisał:
[quote]trzeba ryzykować i iść za głosem serca, bo muzyka to nasza miłość na całe życie[/quote]Nic wiecej nic mniej. Ja po to ucze się grac na trabce, po to jezdze na rózne lekcje, po to chce się doskonalic aby miec wiekszą frajde z tego co robie a gdy już będę miał na tyle zsynchronizowane moje ciało z moją głową i trąbka będzie reagowała na każdą moją myśl wtedy będe pewien, że moja „wiadomość” trafia jeszcze pełniej do ludzi dając im tym samym jeszcze większą radość z przeżywania muzycznych chwil. Chcę być po prostu muzykiem, nie trębaczem.
-
AutorWpisy
- You must be logged in to reply to this topic.