Witaj,
każde ćwiczenie jest wskazane ale w odpowiedniej proporcji i stopniu trudności.
Granie na ustniku daje wiele ale jako uzupełnienie normalnej gry na trąbce. Wielokrotnie nie wiedziałem dlaczego pewne dźwięki nie chcą mi wychodzić na trąbie ale zagranie tego samego na ustniku dało odpowiedź – to nie wina trąbki tylko moja.
Jeśli troszkę podmuchałeś w ustnik, to dobrze, teraz trzeba się zabrać za trąbkę – bo przecież nie chcesz nauczyć się grać na ustniku tylko na trąbce!
A jaka trąbka? – na początek może być prawie każda. Wystarczy nawet pożyczona, nawet uszkodzona. Poznasz jak wydobywać dźwięki. Chyba lepiej teraz pograć na czymkolwiek, co pozwoli zagrać proste melodie i nie zniechęci do dalszego grania. Jak się już otrzaskasz, zrozumiesz co stanowi że dana trąbka jest lepsza od drugiej i sam sobie poradzisz.
Jeśli nie chcesz czekać to raczej zdaj się na zdanie kogoś, kto będzie ciebie uczył.
No i właśnie – nauczyciel – niektórzy troszkę podważają możliwości edukacyjne trębaczy z orkiestr „ochotniczych”. I chyba słusznie. Co innego z kimś pograć a co innego kogoś nauczyć. To podobnie jak w przypadku nauki jazdy samochodem. Instruktor zawodowy potrafi znacznie szybciej skorygować pewne błędy już na początku. Gdybyś uczył się tej sztuki ode mnie to zapewne w dwa miesiące stracił byś prawko (o ile wcześniej nie zakończył jazdy na słupie). A wynika to z tego że pewne odstępstwa dla osoby doświadczonej są poprostu odsępstwami ale nie powinny być podstawą dla osoby uczącej się.
A jeszcze w sprawie trąbki, na forum w większości wypowiadają się ludzie grający już sporo czasu i zawodowcy, nie dziw się że mają często krytyczny stosunek do trąbek z niższej półki.