Witam..
mialem te same kłopoty po zakupie nowych instrumentów. Tak czy owak uważam ,że powinno sie nowy instrument przepłukac ciepłą wodą z mydełkiem (najlepiej szarym)ze względów czysto higienicznych. Wentyle w nowych instrumentach nie zawsze są należycie nasmarowane (wiem z doświadczenia) polecam przesmarowac.
Mam natomiast ciekawe spostrzeżenie co do trwalosci instrumentów.
W pozostawionym na kilka dni i nieprzesmarowanym po po graniu nowiutkim wentylowym euphonium firmy Stagg, na wentylach pojawił się ciemnozielony nalot(odcisk) z cylindrów i ogólne zczernienie powierchni… Po tych kilku dniach chcialem zagrac a tu… niespodzianka..Wentyle stanęły…Musiałem mocniej nacisnąc- ruszyc- każdy charakterystycznie pyknął jakby przyklejony. O ile sobie dobrze przypomniałem to ostatnim razem grając, nie jadłem równocześnie żadnych nóżek w galarecie,golonki itp.. Wentyle mimo umycia zaczęły się zacinac- dopiero po dokładnym przepolerowaniu pastą(do zębów ) i nasmarowaniu – zaczeły pracowac jak nalezy. Drugi przylkad- mam kolegę który gra na jakiejs starej Yamascze- trąbce.Gra w kajpie. Prawie nigdy jej nie smaruje. Wentyle nie maja nawet śladu korozji …. Trąbka tygodniami leży nieczyszczona po graniu, zamknięta w futerale i… nic…
Myśle że b.dużo zależy od wykonania instrumentu, producenta,materiału …Myślę, że im tańszy instrument tym bardziej jest wrażliwy na brak konserwacji.
Ja osobiscie po kazdym graniu (jezeli tego samego dnia nie będe więcej grał) – wentyle zawsze smaruję. W klapowych instrumentach chyba nie ma takiej potrzeby smaruję ośki i bembenki raz na parę dni..
Co do płukania to chyba raz na tydzień wystarczy..
nawymądrzałem się…chyba wystarczy.
Pozdrawiam!
Gajowy.