Witam!
Ja osobiście dałem sobie spokój z czyszczeniem trąbki (z wierzchu oczywiście) :). Nieraz po „lewatywce prysznicowej” przejadę ją najwyżej „silikonową” (haha, słaby chwyt marketingowy) ścierą od Jamachy, co by zacieków chamskich nie było :).
Posiadam sprytne mleczko od tejże firmy (do żółtych trąb), które naprawdę działa (przynajmniej działało – kiedy jeszcze go używałem:)). Szczerze mogę polecić.
Jest także łatwo dostępna wersja tego preparatu dla srebrnych rur – podobno także jest ok. Nie śmierdzi truposzem, nie zacieka i nadaje fajny połysk, jeśli komuś bardzo na tym zależy :). W ogóle powiedzcie, co na dobrą sprawę można czyścić w dobrze polakierowanych trąbkach? Odciski? Co innego, jak ktoś musi się użerać z nielakierowanym Weltklangiem z czasów Gomułki, hehe. Tam to jeden odcisk palca zostaje na wieczność i za parę tysięcy lat może być badany przez archeologów 🙂
Cholera, brudne trąbki są fajne (do czasu kiedy nie pojawiają się dziwne naloty :)). Tak w ogóle to radzę zwrócić uwagę na to, co dzieje się w ich wnętrzu – lewatywa (dla trąbki:)) raz na miesiąc, nie grać na ciężkim kacu, ani po wydalaniu odustnym :).
Taki offtopowy temat, a jakie zainteresowanie! 🙂
Pozdrawiam!