Cześć!
Jezu, jak to Hummel nie jest trudny??? 😀
Przecież to dzieło, z którego nie sposób wyciągnąć wielu smaczków nawet wtedy gdy odgrywa się poprawnie wszystkie nutki. Widzę, że (mówię to bez krzty złośliwości), że niektórzy mierzą poziom utworów tylko tym, jak trudne są technicznie. Przeciez taka rosyjska fantazja jest ledwo pioseneczką w porównaniu do Nerudy czy Hummla. I twierdzenie, że utwory z klasycyzmu nie są nadmiernie trudne… przecież one są właśnie najtrudniejsze – z nich (+ większości dzieł baroku) trudno wyciągnąć sensowną interpretację, oddać ducha, pokazac lekkość itd. Nie sztuką jest pierdyknąć Levy’ ego w tempie 4000 :), ale „zaśpiewać” Hummla, zrobić z niego muzykę „bez pośpiechu” – to jest filozofia!!! Nie twierdzę, że „Ruska fantazyja” jest do bani (to przecież wspaniały kawałek!), ale uważam, że muzyka nie tkwi w trzydziestodwójkach granych coraz szybciej i szybciej, muza siedzi zupełnie gdzieś indziej…
Grałem tą fantazję i osiągałem całkiem niezłe tempa 😀 – zmierzymy się? 😀 😀
Pozdrawiam i życzę troszkę innego spojrzenia na muzykę :)…